Od kiedy Lila zaczęła mówić wiele się u nas zmieniło. Po pierwsze zaczęła wyrażać dobitnie swoje zdanie w sytuacjach, w których mogłaby to sobie darować, żeby łatwiej nam się wszystkim funkcjonowało. Po drugie zaczęła dyskutować, bo teraz swoje "nie" potrafi poprzeć argumentami. A po trzecie boki można z niej momentami zrywać, więc ku pamięci zapisuję, w końcu po coś ten blog jest. Prosz!
*
Mamo mam czyste ręce. Drugą i trzecią.
*
Próbuję Lilce powiedzieć jakiś wyszukany komplement:
-Och Lila, jaka ty jesteś... jesteś... no brak mi słów, taka jesteś.
-Nie jestem "brek misów", ty sama jesteś "brek misiów" mamo! - odpowiada wkurzona Lila.
*
-Mamo skończyłam jeść
-No nie mów
-Mamo, ja muszę mówić
*
Przy stole:
-Lila proszę zjedz troszkę mięska.
-Nie chcę.
-Nie musisz zjeść dużo.
-Nie
-Chociaż jedno zjedz.
-Dobra...zjem dwa.
....twardy negocjator! zjadła dwa
*
-Mamo! Patrz! Ściana jest zielona!
-Lila, no co ty? pomalowałaś ścianę?
-To nie ja, to pędzel!
Etykiety: dialogi rodzinne