Blog, czy nie blog?

Zima wokół, statystyki spadają, nawet na fejsie nikt człowieka nie chce polubić. Czarna rozpacz. Więc robię sobie kakao, otwieram czekoladę i na pohybel systemowi i wbrew statystykom, piszę! Piszę do Was, bo jesteście na tyle mili, że tu zaglądacie i sprawiacie, że blogowanie ma sens. Dzięki. Poczęstujcie się czekoladą! A no tak.. innym razem. W realu! bo musicie wiedzieć, że mam nadzieję, że się kiedyś spotkamy, bo okaże się, że chodzimy na tą samą plaże, albo akurat będziecie przejazdem w Gdańsku. 
W zeszłym roku, właśnie w lutym skasowałam poprzedniego bloga. W chwili zwątpienia, przekonana, że nie ma sensu, skoro i tak nikt nie czyta. W tym roku nie mam zamiaru się poddać. Nie jest moim zamiarem pouczać nikogo, jak być rodzicem, ani prowadzić innego rodzaju poradnika. Interesuje mnie dialog z innymi ludźmi, najchętniej mojego pokroju, czyli innymi rodzicami. Zostańcie ze mną, a może dowiecie się czegoś ciekawego. Może w końcu zabiorę Was nad morze, karmić łabędzie ( póki co, za zimno na zdjęcia ). Albo nakarmię Was zupą puzzlową, albo wezmę na sanki ( póki co,za zimno na zdjęcia ). Tak wyglądają ostatnio nasze aktywności. Zima to dla mnie najgorszy czas, bo cierpię na niedobór pomysłów na zabawy dla Małej. Opanowała już dzięki temu mieszanie, obieranie warzyw ( przy okazji udało się ją przekonać do jedzenia surowej marchewki i kapusty, WIWAT wszystkie króliczki świata - miały bowiem w tym swój udział..), cięcie nożyczkami (tak, ma dwa lata). Ponadto muszę kupić farby, bo już dawno się skończyły. A! i jeszcze podłogę nauczyła się myć.. Jak tak czytam, co przeczytałam, to brzmi nieźle. Wychowuję sobie Kopciuszka... No dobra, ale całkiem serio: CO WY ROBICIE Z DZIEĆMI W DOMU?
Potrzebuję rady, a najlepiej listy zabaw :) 

A tak w ogóle, to zawsze, kiedy ktoś polubi Agiszona na fejsie, wiosna jest o krok bliżej :) więc polub.