rowerowe love




Coraz mniej cudownych okazji do rowerowych wycieczek. Zdjęcia pochodzą sprzed dwóch tygodni, kiedy jeszcze słońce wpadało się przywitać od czasu do czasu, a dłonie nie przymarzały do kierownicy. Jedną z rzeczy, których jeszcze o mnie nie wiecie jest fakt, iż nie posiadamy auta. Trochę jesteśmy ekologiczni, trochę oszczędni, trochę nie lubimy mieć zbyt dużo problemów, a trochę jesteśmy hipsterami. Bujamy się zatem po Trójmieście rowerem, całą rodzinką. Nie ważne, czy jedziemy na drugi koniec Gdańska, do Sopotu, czy do Gdyni. W zasadzie jest gucio, póki nie spadnie śnieg. Wtedy jesteśmy zdani na transport publiczny i ludzi dobrej woli, którzy nie mają nic przeciwko podrzucaniu nas tam i siam. Winter is coming, więc powoli żegnam się z rowerem (choć małżonek nadal zamierza jeździć). A Wy? Potrafilibyście żyć bez samochodu? A może też nie macie?

Etykiety: