Najgorzej, jak sobie człowiek uświadomi, że już mu tak nie styka, jak kiedyś, że refleks nie ten, że "Z Archiwum X" obchodzi dwudziestolecie, a zrobienie gwiazdy, czy szpagatu, to jakaś w ogóle, kurde, ekwilibrystyka! Dialogi z życia wzięte:
Oglądamy z mężem "Elementary" późnym wieczorem, deko zamuleni. Sherlock Holmes szybkim krokiem wychodzi z kadru.
Ja: Zawsze, kiedy tak chodzi, kojarzy mi się z tym... no, kurde... Jak się nazywał ten film, o tych narkotykach?
Mąż: O tym co utykał?... Czekaj... Monk!
Ja: O narkotykach.
Mąż: O co Ci chodzi?
Ja: Mi chodzi o "Trainspotting", a tobie o House'a.
Chwila ciszy.
Mąż: O co mi chodzi?
...
***
Rozmawiam z J., moją, niewiele zresztą starszą ode mnie, siostrą cioteczną, która dwa tygodnie temu założyła sobie konto na facebook'u i strasznie się tym jara.
J.: - Ty tego mail'a czasem odbierasz? To Ci wyślę to, co Ci miałam pokazać.
Ja: - No odbiorę, jak mam odebrać.
J. olśniona swoim pomysłem: - ALBO NIE! Na fejsa Ci wyśle! Ależ ja jestem teraz młodzieżowa.
Szalenie...
***
Rozmawiam z mamą przez telefon.
Ja: To co mamo, wpadniesz do nas na baby sitting?
Mama: Jasne! A kto będzie?
... I jak jej powiedzieć, że to impreza we dwoje?
Miłego weekendu! Etykiety: dialogi rodzinne