dom

Temat Ulowego wyzwania fotograficznego na dziś jest wyjątkowo gruby. Gruby, ponieważ do tej pory nie wiem do końca jak go ugryźć i gruby w znaczeniu obszerny. Co człowiek, to interpretacja, ba! rzekłabym nawet, że co człowiek, to inna filozofia domu. 
Jedni twierdzą, że dom kojarzy im się z dzieciństwem, dla innych, to konkretne miejsce, a jeszcze inni powiedzą, że kojarzy im się on z poczuciem bezpieczeństwa. (Dodam w ramach ciekawostki, że ponad 70% wszystkich wypadków przydarza się nam w domach. więc ten, bądźcie ostrożni...)
Dla mnie dom, dopóki nie miałam dziecka, kojarzył się głównie z rodzicami. Od kiedy mam własne gospodarstwo domowe :), dom jest tam, gdzie jest MOJE łóżko. Gdzie indziej się nie wysypiam. Łóżko to dom. Dom jest też tam, gdzie jest moja kuchnia, nie lubię gotować w cudzych kuchniach, nawet jeśli już je trochę znam. Wkurzają mnie. Trwa to dwa razy dłużej z racji tego, że nie wiem, gdzie co jest. Więc tak... Kuchnia też. No i rzecz jasna, dom jest tam, gdzie jest mój ukochany mały człek o imieniu Liliana i mój drugi ukochany człek, w postaci małżonka.
Kilka kadrów z mojego domu.





Mam nadzieje, że się podobają, i że podglądacie  zdjęcia pozostałych uczestników. 
Miłego weekend'u!