dlaczego wkurzają mnie feministki

Już nie pamiętam, kto mi opowiadał tą anegdotę. Rzecz działa się na jakiejś amerykańskiej uczelni, gdzie ten człek(chyba facet) rozpoczynał studia. Odbywało się tam, jak to zwykle na pierwszym roku, spotkanie organizacyjne dla studentów pierwszego roku. Na koniec zapytano studentów, czy są jakieś sprawy, które chcieliby poruszyć. Wstał ciemnoskóry chłopak i zaproponował powołanie stowarzyszenia ds. problemów mniejszości afroamerykańskiej. Koleś (bo to chyba jednak był koleś) rozejrzał się skonsternowany, bo na sali naliczył kilkanaście białych osób, licząc samego siebie. Na ponad 200...Oczywiście ras było więcej, ale chodzi o ten dziwny tok myślenia jaki funkcjonuje wśród czarnoskórej społeczności. O stawianie siebie w pozycji ofiary. O budowanie jakiejś fałszywej rzeczywistości, w której czarnemu należy się coś dlatego, że jest czarny, a jego pradziadek był niewolnikiem. Wszelkie objawy rasizmu są obrzydliwe i złe. Zresztą nie tylko rasizmu, a każdej dyskryminacji. Feministki wywalczyły dla kobiet prawo do głosowania i równouprawnienia. Podobnie jak Martin Luther King zrobił wiele dla ludności afroamerykańskiej. Możemy dzisiaj decydować o samych sobie i jestem im bardzo wdzięczna za ten przywilej.

źródło: http://imgur.com/gallery/FWFlYTW
Ostatnio trafiłam na to na fejsie i podskoczyło mi ciśnienie. Bo choć hasło u samego dołu jak najbardziej się zgadza, to ten komiks to jakieś tanie chwyty. Każda z nas kiedyś słyszała za plecami ( lub usłyszy ) któryś z tych komentarzy. Ale problem mają Ci, którzy takie rzeczy mówią. To nic innego, jak kwestia poczucia własnej wartości. Ty sama wiesz ile jesteś warta i jak chcesz żyć, żaden ruch feministyczny nie jest Ci potrzeby, żeby żyć po swojemu. Masz podobać się sobie, lubić siebie, spełniać swoje marzenia. Jeśli komuś się nie podoba, to kij mu w oczodół! Chcesz siedzieć w domu i wychowywać dzieci? Miodzio! Chcesz się spełniać zawodowo? Też dobrze! Nic komu do tego! Właśnie dlatego wkurzają mnie dzisiejsze feministki, bo feminizm żeruje na kobiecych lękach i braku pewności siebie. Bo stwarza sztuczną rzeczywistość, w której jesteśmy bezbronne i skrzywdzone. A duży i silny ruch feministyczny potrzebny jest nam, żeby bronił naszych praw. Jak tatuś, albo coś tam... mamusia chyba. W równym społeczeństwie ruch feministyczny jest z założenia niepotrzebny. A wierzę, że w naszym świecie jesteśmy równi pod względem płci.

Zresztą szacunek to nie jest coś, czego można wymagać. Ktoś okazał Ci brak szacunku? Najwyraźniej trafiłaś na chama. Zdarza się. Nawet często. Ludzie ogólnie Cię nie szanują? Cóż, może zacznij siebie samą traktować z szacunkiem, a coś się zmieni! Zarabiasz mniej, niż koledzy na tych samych stanowiskach? Cóż, może są po prostu lepsi(bo są facetami i są w stanie unieść większe pudła niż Ty)?

Mam wrażenie, że tracimy na kobiecości przez ten cały feminizm. Ja chcę, żeby przede mną otwierano drzwi, kwiatami nie pogardzę, rachunek, wolę, żeby płacił on. Chcę wychowywać dzieci, spokojna o dach nad głową. Chcę podziału obowiązków domowych. I wiecie co? Mam to wszystko. Żaden cyrk mi tego nie wywalczył, tylko wypracowałam to z moim mężem. Jesteśmy mamą i tatą. Żoną i mężem. A mam wrażenie, że przez feministki możemy obudzić się kiedyś z ręką w nocniku, jako rodzic #1 i rodzic #2. 

Uff. To mówiłam ja. Agiszon. Jestem ciekawa Waszych opinii.

Etykiety: