To ja już wolę być pasztetem..


Jak wygląda matka polka każdy wie. Wie? Wiadomo, włos niemyty, dresy, rozjechane japonki i wysmarowany Gerberem t-shirt. Od kiedy zostałam matką, bardzo denerwuje mnie łatka matki polki, bo czuje się wrzucona do jednego worka z kobietami, które są nieatrakcyjne, niezadbane, a często wręcz zapuszczone. Umówmy się, że matki, które tak wyglądają, najprawdopodobniej wyglądały tak, zanim jeszcze zaszły w ciąże i będą, kiedy ich dzieci pójdą na studia.

Zaczytywałam się blogami młodych matek, kiedy urodziła się moja córka i byłam bardzo pozytywnie nastawiona, że można być matką i świetnie wyglądać. Potem jednak zaczęła we mnie narastać frustracja, bo to co widziałam na zdjęciach kłóciło się z rzeczywistością. Krótkie spódniczki, w których nie idzie się schylić, buty w których nie da się biegać, do tego tona biżuterii i długie paznokcie, którymi ja, przy mojej koordynacji ruchowej pewnie pokaleczyłabym dziecko. No i koniecznie kopertówka - wiadomo, że zmieści się tam wszystko.. Ale czego się nie robi dla sesji.. Do zdjęcia to każdy może dobrze wyglądać. A pod postami komentarze młodziutkich dziewczyn "Chcę wyglądać jak Ty, kiedy będę mamą". Autorka bloga pewnie też by chciała, drogie dziecko - chciałoby się dopowiedzieć.

Prawie każda kobieta była, jest lub w przyszłości będzie matką małego dziecka. To nie jest spacerek na wybiegu w Top model, tylko zwyczajna harówka. I najlepiej z wyzwaniami, jakie niesie każdy dzień zmagać się nie w szpilach, a na płaskim. Zamiast makijażu nałożyć okulary przeciwsłoneczne i strać się nie zakładać najlepszych ciuchów, póki nasze dziecko nie opanuje sztuki jedzenia nożem i widelcem. Czy fakt, że mam tak świetne zdolności adaptacyjne i to rozumiem robi ze mnie matkę-polkę-paszteta?

Czasem widzę matki, które zasuwają w 12centymetrowych szpilach z wózkiem i zacieszają, że wózek pomaga świetnie łapać równowagę. Spróbowałam raz. Całe szczęście mieszkam na pierwszym piętrze i mam tylko trzy biegi schodów do pokonania, kiedy niosę wózek i dziecko.. Zapomniałam też, że chodniki są takie dziurawe, a do plaży biegnie droga z "kocich łbów". Oddałam buty koleżance. Może tamte matki nie mieszkają w blokach i pocinają po ścieżkach rowerowych. Nie wiem. 

Może trochę zrozumienia, zdrowego rozsądku rozwiązałoby problem. Pozdrawiam wszystkie matki.